Wino bezalkoholowe - jak smakuje?
Wina bezalkoholowe spotykają się dziś z diametralnie różnymi opiniami. Wiąże się to z perspektywą postrzegania. Dla osób kochających wino, które mogą korzystać z jego walorów - sprawa jest jasna - bezalkoholowe wina mogą nie istnieć. Zupełnie inne reakcje można spotkać wśród kobiet ciężarnych lub matek karmiących, osób które prowadzą pojazdy lub tych, którzy z przyczyn zdrowotnych lub religijnych nie mogą pić wina. Rośnie również grupa ludzi ideologicznie odrzucających alkohol (tak jak weganie odrzucają mięso).
Geil Null Komma Nix - bezalkoholowe dostępne w Tasting Room
Faktem jest, że konsumpcja win bezalkoholowych rośnie. Kilka lat temu były one praktycznie niedostępne (z małymi wyjątkami), a dziś asortyment jest całkiem pokaźny. Prognozuje się, że w tym roku (2024) rynek win bezalkoholowych ma urosnąć o około 30%. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę "wina bezalkoholowe", a wyświetli się nam wiele firm importujących lub oferujących takie produkty. Zazwyczaj wino bezalkoholowe jest najnormalniejszym winem, które przechodzi fermentację alkoholową, nawet malolaktyczną, a czasem jest leżakowane w beczkach. Dopiero gdy proces produkcji jest zakończony - producent może na kilka sposobów pozbyć się alkoholu ze swojego wina (destylacja pod próżnią, odwrócona osmoza i wirujące stożki). O metodach pisał Sławomir Chrzczonowicz na łamach Winicjatywy.
Pomimo tego co piszą producenci win bezalkoholowych (i ich działy marketingu), twierdząc, że metody te są bardzo skuteczne i wino zostaje takie super jakie było, tylko bez alkoholu - nie jest to prawdą. Metody dealkoholizacji bardzo ingerują w samo wino. Przede wszystkim brak alkoholu powoduje brak struktury oraz prawie zupełnie likwiduje finisz. Poza tym wina te tracą sporo frakcji aromatycznych. Istotnym elementem jest również ubytek wody podczas procesów pozbywania się alkoholu. Szczególnie przy metodzie "wirujących stożków" ubytek potrafi być duży. Ten brak najczęściej uzupełniany jest sokiem moszczowym.
Warto wspomnieć, że wina bezalkoholowe są poza wszelkimi apelacjami, a prawnie podlegają bardziej pod napoje. Powoduje to określenie składu na kontretykiecie, co nie zdarza się (jeszcze) przy winach konwencjonalnych. Najczęstszy skład to wino dealkoholizowane, sok moszczowy, siarczany, ale też spotyka się sok z rodzynek, aromaty, gumę arabską i kilka innych ciekawostek. Na etykietach win bezalkoholowych rzadkością jest rocznik, a skoro brakuje struktury i taniny, to potencjał leżakowania takich win nie istnieje. Rodzi to pewnego rodzaju niepewność. Niestety nie wszyscy producenci określają szczep, z którego powstało wino. Brak apelacji umożliwia wytwarzanie win z winogron przywiezionych z daleka.
Pomimo wielu ułomności, wina bezalkoholowe są potrzebne, ponieważ dają opcję osobom niepijącym. Jest to produkt niezbędny w restauracjach. Z moich doświadczeń wynika, że przynajmniej 10% gości odwiedzających lokale gastronomiczne nie może lub nie chce spożywać alkoholu. Pozostałych gości nikt nie zmusza do picia win bezalkoholowych. Wszystko możemy, nic nie musimy!