Wakacyjne gotowanie

Ostatnimi czasy drogi Igi i Macieja nieco się rozeszły. Maciej poświęcił się sprawom sommelierskim, a Iga kulinarnym w ciekawych miejscach w Poznaniu. Jednym z tych miejsc jest Biurcoo, gdzie wraz z Sonią (współwłaścicielką Biurcoo i specjalistką od deserów), karmią zapracowanych intelektualistów. Letnia pora sprzyja uczuciowości i tak się stało, że "miłość" do Wino Na Widelcu odtajała. W najbliższym czasie będziemy mieć dla Was kilka połączeń winno-kulinarnych. Zaczniemy od prostego wakacyjnego gotowania.

Pierwszą potrawą, uwielbianą zarówno przez Igę, Sonię i Macieja są klasyczne sycylijskie Arancini. Nazwa pochodzi od koloru pomarańczowego (Arancio), a dokładniej od tego że te nadziewane wołowym ragout ryżowe kule, po obtoczeniu w jajku i bułce są smażone na głębokim oleju i po zakończeniu obróbki przybierają pomarańczowy kolor (i kształt pomarańczy). Ragout wołowe jest delikatnie mięsne, ale mięso samo w sobie jest wysmażone. Pomidory i papryka dodały soczystości wnętrzu Arancini. Same kule natomiast to ciut rozgotowany ryż arborio zmieszany z masłem i parmezanem. Tą kleistą ryżową masą obkleja się ragout, formuje kulę i wrzuca na rozgrzany olej. Arancini podaliśmy ze świeżo posiekaną, aromatyczną pietruszką.

Pomimo tego, że potrawa zawiera wołowinę, jest ona wysmażona i nie decyduje o smaku całości. Wiodącym smakiem jest tutaj ryż z masłem i parmezanem. Zdecydowaliśmy się na połączenie Arancini z winem białym. Nie za lekkim, żeby nie dało się zdominować. Świetnym akompaniamentem okazało się wino bułgarskie z winnicy Katarzyna Estate - Belizza. Wino wytwarzane niczym białe Bordeaux z odmian Sauvignon Blanc i Semillon. Jest pełne dojrzałych, białych owoców i posiada sporo ciała, subtelną kwasowość, 13,5% alkoholu oraz delikatnie ziołowy finisz. Arancini jest delikatne, wołowe ragout wewnątrz również, mięso wysmażone, warzywka soczyste, a sam ryż arborio z dodatkiem parmezanu i masła potrzebował trochę cielistości Semillon. Do tego aromatyczna pietruszka i zielone akcenty Sauvignon. Wino stworzone do Arancini.

Daniem drugim było penne z tuńczykiem, oliwą, kaparami i pietruszką. O przygotowaniu nie trzeba wiele pisać, ponieważ każdy czytający Wino Na Widelcu, potrafi takie rzeczy przygotować. Prosta kuchnia jest najlepsza. Kilka kluczowych składników, czyli aromatyczna pietruszka, morski tuńczyk, delikatnie pikantna oliwa, trochę czosnku i dobrej jakości makaron. Nie trzeba nawet dużo przyprawiać, ponieważ danie niesie za sobą bombę smakową i zapachową.

A wino? Nie będzie odkryciem, że podamy białe. Tym razem świeższe, mniej alkoholowe (12,5%), bardziej kruche i soczyste oraz z mineralnym, morskim finiszem. I tu niespodzianka. Udało się znaleźć wino ze szczepów Siria i Fonte Cal (po 50%) z regionu Beira Interior, rosnących na łupkach z dodatkiem kwarcu. Aromat cytrusów i skórki limonki fantastycznie łączył się ze świeżością pietruszki w potrawie. Zwiewne i morskie usta podkreślały tuńczyka, a jędrna kwasowość sprawiła, że poczuliśmy się jak w śródziemnomorskim kurorcie. Mniam.

Na koniec portugalski deser - "ślina wielbłąda". W oryginalnej nazwie "Baba do camelo". Skąd nazwa? Jest to pozostałość po Maurach, którzy podbili część Portugalii w średniowieczu. Deser jest słodki (a taka podobno jest ślina wielbłąda), oraz przy jedzeniu ciągnie się jak ślina :) brzmi bardzo apetycznie? Oczywiście. Jest bardzo dobre. Deser składa się ze skondensowanego mleka, utartych żółtek (które daje się w Portugalii prawie do wszystkiego) oraz ubitej piany z białek. Na wierzchu trochę malin, żeby był kwasowy kontrapunkt. Do tego deseru sprawdzać wina nie musimy. Polecamy Madeirę Rainwater (ok. 40 g cukru) jeśli nie lubicie bardzo słodko, lub Moscatel de Setubal. A co!

Życzymy smacznego!
Iga i Maciej

 x 

Twój koszyk jest pusty