Krótki komentarz na temat dyskusji o konkursach na Blog Roku
Wczoraj ukazały się w blogosferze winnej dwa artykuły (Jeden i drugi) na temat ostatnich konkursów na Blog Roku organizowanych przez Czas Wina i Magazyn Wino. Jako osoba uczestnicząca w życiu blogerów i sommelierów, jak również współautor bloga winonawidelcu.pl (biorącego udział w konkursach) pozwolę sobie na krótki komentarz.
W obu konkursach oceniały zespoły eksperckie. Do ostatniej chwili nie było wiadomo kto wygra. Ba, ogłoszenie wyników nastąpiło tego samego dnia, 6 listopada. Uważam, że wygrana Sławka Sochaja w obu konkursach była zasłużona i uzasadniona. Wielkie gratulacje dla EnoEno.pl za to w jaki sposób pisze i kreuje swoje miejsce w sieci. Gratulacje także dla zdobywcy nagrody publiczności - bloga Paragraf w kieliszku. Umiejętność mobilizacji swoich fanów jest sporą zaletą, szczególnie że głosowali w obu konkursach. Musieli być dobrze zmotywowani. Co jest moim zdaniem najważniejsze, to dziwne emocje w obu artykułach... Wydawało mi się, że blogi niszowe (a wszystkie winne blogi takimi są), pisze się z innych powodów niż starty w plebiscytach na Blog Roku. Wiadomo, że każdy kto pisze, chce być czytany. Stąd chęć wyższych statystyk, medialne tematy, współzawodnictwo. Trzeba jednak znaleźć w tym wszystkim umiar. Winna blogosfera jest różnorodna, są amatorzy i zawodowcy, są początkujący i zaawansowani, są tacy piszący krótkie notki i tacy piszący długie eseje, jedni kierują swoje słowa do klientów dyskontów, inni do tych kupujących ciekawostki w sklepach specjalistycznych. Wszyscy jednak piszemy o winie i popularyzacja wina leży w naszym interesie. Współpracujmy zamiast obrzucać się błotem.
Mam też propozycję dla organizatorów. Może dobrym pomysłem będzie przyznawanie nagród bez wcześniejszych nominacji i głosowania publiczności? Najlepsze blogi o winie dostaną 1, 2 i 3 miejsce. To zbuduje większy prestiż i będzie wartością dodaną.