Pieczony pstrąg
Majówka jaka jest, każdy widzi... pochmurna, chłodna i deszczowa. Niestety nie udało się, a przez pogodę niekoniecznie się chciało, wyrwać nad morze zjeść dorsza lub na spływ kajakowy kończąc pstrągiem. Poza tym, taki stan rzeczy nastraja bardziej do lenistwa, a jeść i pić trzeba. Dlatego dziś jedna z najprostszych dań pod słońcem, a przy okazji bardzo wdzięczna dla połączeń z winami.
Zapragnęliśmy pieczonego pstrąga. Zakupiliśmy go w Centrali Rybnej w Poznaniu przy Rynku Wielkopolskim (ul. 23 lutego). Często robimy tam zakupy, ponieważ jak na Poznań wybór jest spory (choć mógłby być większy) i nigdy nie zawiedliśmy się na jakości ryb.
Zakupiony pstrąg był już wypatroszony, ale potrzebowaliśmy go jeszcze dodatkowo oczyścić. Do środka wrzuciliśmy masło, pietruszkę, sok z cytryny, pieprz i sól. Piekliśmy go w folii przez 20 minut. Aby wierzch pstrąga ładnie się zarumienił nie owijaliśmy go folią dookoła tylko uformowaliśmy korytko.
Pstrąg jako chuda i lekka ryba, wymaga wina lekkiego i świeżego (nie beczkowego). Wprost idealnie sprawdzają się wina, które posiadają dodatkową nutę przyprawową, pieprzową (np. Gruner Veltliner) lub przyjemne niuanse cytrusowe (np. Sauvignon Blanc). My wybraliśmy wytrawne wino hiszpańskie, zestawione ze szczepów Sauvignon Blanc i Moscatel. Podbudowane rześką, cytrusową kwasowością i kruchą strukturą, stanowiło doskonałą parę z subtelnym pieczonym pstrągiem.
Przygotowanie potrawy, tekst i zdjęcia: Maciej Sokołowski