La poule au pot
Król Henryk IV, na przełomie XVI i XVII wieku wzbogacił kuchnię francuską o kilka ważnych produktów. Sprowadził kalafiora, zaczął stosować czosnek i za jego panowania status przysmaku zyskało fois gras. Jednak dla tradycji kulinarnej we Francji ważniejsza stała się kura. La poule au pot, czyli z francuskiego "kura w garnku" jest dla Francuzów czymś porównywalnym do polskiego niedzielnego rosołu i schabowego. Pod francuskie strzechy danie trafiło rzekomo po sławnej wypowiedzi króla Henryka IV, który miał powiedzieć "chciałbym żeby każdy wieśniak mojego królestwa mógł w niedzielę włożyć kurę do garnka". Popularność tego powiedzenia leży u podstaw idiomu "pouvoir mettre la poule au pot" co oznacza "mieć co wrzucić na ząb". Należy wspomnieć, że dziś nie jest to już tylko danie wieśniaków, ale często króluje w najlepszych restauracjach.
Załoga Wino Na Widelcu jak zwykle dąży do źródeł i nasza kura w garnku została przygotowana sposobem wiejskim z wykorzystaniem i towarzystwem regionalnego francuskiego wina. Młodą wiejską kurę zaopatrzyliśmy się u koleżanki, której rodzice hodują kury (dzięki Marianna). Kurę umyliśmy, natarliśmy solą i odstawiliśmy na chwilę. W międzyczasie przygotowaliśmy farsz z tartej bułki zalanej mlekiem, którą wymieszaliśmy ze zmielonymi kurzymi podrobami, posiekaną szynką, natką pietruszki, czosnkiem, dwoma żółtkami i pianą z białek. Farsz doprawiliśmy też gałką muszkatołową. Po nafaszerowaniu kury, zaszyliśmy ją.
Kura z garnka musi być gotowana, więc będzie to rosół. Najlepszy jest gdy poza dobrym mięsem zawiera warzywa. Aby wzmocnić smak, zarumieniliśmy marchew, pietruszkę, seler naciowy, kalarepkę i cebulę na patelni. Kura i warzywa zostały wrzucone do wody i doprawione liściem laurowym, tymiankiem, goździkami, solą, pieprzem i resztą natki z pietruszki. Gotowaliśmy kurę na małym ogniu ok 2,5 godziny.
Obowiązkowo danie to należy podać z winem. Jako że "La poule au pot" należy do francuskiej tradycji kulinarnej, nie mogło być inne jak wino francuskie. Kura jest intensywniejsza w smaku od kurczaka, nawet jeśli gotowana a nie pieczona. Dlatego nasze oczy zwróciły się ku winom białym, lecz bardziej cielistym. W niektórych francuskich przepisach poleca się nawet lekkie wina czerwone. Nasz wybór padł na Viogniera z Langwedocji z apelacją Pays d'oc. Jest to szczep rzadki, pochodzący z Doliny Rodanu, który otarł się o wyginięcie. Gdyby nie zainteresowano się nim w porę, dziś nie moglibyśmy cieszyć się jego dobrodziejstwami. Viognier charakteryzuje się cielistością porównywalną z beczkowanymi chardonnay, często posiada odrobinę więcej alkoholu (13-15%).
W nosie jest niezwykle owocowe, szczególnie słodki owoc w stylu brzoskwini i liczi zapada w pamięć. Ta słodycz świetnie komponowała się z farszem zawartym w naszej kurze, jak i ze smakiem gotowanej marchewki. Natomiast struktura wina wzmocniła smak kury. Połączenie to jest godne polecenia, ale śmiało możecie spróbować np. białego Burgunda.
Wykonanie potrawy: Iga Kramarz
Zdjęcia, tekst i dobór wina: Maciej Sokołowski