Yarden i połączenia kulinarne

W upalny piątkowy wieczór, Wino Na Widelcu gościło w Museum Cafe podczas degustacji win izraelskich, organizowanej przez Dom Wina. Grube mury Pałacu Górków, gdzie mieści się Restauracja, dały ukojenie od 30-stopniowego upału, który tego dnia panował w Poznaniu. Marta Kaszyńska - prowadząca wieczór - po krótkim wstępie dotyczącym izraelskiego winiarstwa, przybliżyła uczestnikom charakterystykę producenta, którego wina degustowaliśmy tego wieczoru. Poza winami, czekały inne atrakcje - potrawy kuchni żydowskiej oraz koncert zespołu Kajf.

Rozpoczęliśmy od aperitifu, którym było wino musujące Gamla Brut. Zbudowane ze szczepów Chardonnay i Pinot Noir (po 50%), dobrze schłodzone wino, ukoiło nasze rozgrzane ciała bardzo skutecznie i przyniosło oczekiwaną ulgę. Było świeże i przyjemnie kwasowe. W aromacie dominowały nuty kwiatów poziomki, lekko kwaśnej pomarańczy i chlebowej skórki. Smak przypominał nam zerwaną prosto z krzaka białą porzeczkę. Po tak świetnym wstępie, mieliśmy ogromny apetyt na pozostałą część wieczoru.

Kolejnym winem było białe, beczkowane 4 miesiące Gamla Chardonnay, pochodzące z północnej części Wzgórz Golan. Wino zrównoważone, w stylu wybitnie nowo-światowe. Bardzo przypominało wina australijskie. Aromat niezbyt intensywny, bananowo-brzoskwiniowy z nutami gruszek i cytrusów. Kwasowość stonowana przez leżakowanie w beczce, ale niuansy waniliowe tylko lekko zarysowane. Chardonnay zostało podane do zestawu przystawek, który tworzyły pity, hummus i babaganusz (pasta z bakłażana). Przekąski świetne, wino porządne... jednak połączenie nie trafione ze wzgledu na nadmiar czosnku w przekąskach.
Po winie musującym i białym, przyszedł czas na młode czerwone. Świeże zestawienie Cabernet Sauvignon i Syraha z 2012 roku. Mount Hermon Indigo to wino z nieznaczną przewagą Caberneta. Dominującymi aromatami są czarna porzeczka i aronia, ale śliwkowy akcent jest również wyraźny. Młode, choć mocne w alkohol (14%), ze słodką, ale atłasową taniną może się podobać polskiemu konsumentowi. Jako towarzystwo do wina zaserwowano ciepłą przystawkę - latkes (placki ziemniaczane) i falafel (kotleciki z ciecierzycy). Niestety znów musimy powtórzyć schemat poprzedniego połączenia - wino dobre, potrawa sama w sobie też smaczna, ale połączenie niekorzystne. Dobrze przyprawione, wegetariańskie danie niezbyt komponowało się z mocnym czerwonym winem (pomimo, że młodym) i ze słodką taniną. Swoją drogą, konsystencja falafela oraz użyte w nim przyprawy, mogą stanowić nie lada wyzwanie dla sommeliera :) Jeśli użyć tu wina czerwonego, na pewno pasowało by coś lekkiego, z niższą zawartością alkoholu oraz z mniej słodką taniną.
Gwiazdą wieczoru miało być wino Yarden Cabernet Sauvignon 2009, dojrzewające 18 miesięcy w beczkach z dębu francuskiego. Pełne, ułożone, mimo 15% alkoholu! Można uznać to wino za kwintesencję nowo-światowego Caberneta - leśne owoce (aronia, czarny bez, morwa), śliwka orazi dużo czekolady wynikającej z okresu leżakowania w dębinie. Znów dominowała słodka tanina. Wino bez dwóch zdań stało się ulubieńcem publiczności. Do Caberneta podano kotleciki z mielonej jagnięciny... Tak, jagnięcina jest polecana do tego wina w broszurze producenta, ale chyba nie tak przyrządzona. Byćmoże kawałek pieczonej jagnięciny byłby dobrym partnerem dla tego wina, ale mielona i doprawiona w ten sposób niekoniecznie. Tym razem wino zdominowało potrawę. W sumie może to dobrze, bo było bardzo smaczne! Ale czy o to chodzi w połączeniach kulinarnych?
Prawie pełni od jedzenia i wina, doczekaliśmy się deseru. Baklawa z winem Yarden Muscat Aleksandryjski. Pierwszy kontakt z winem trochę dziwny. Poza owocową jabłkową nutą i spodziewanym aromatem miodu, doszukaliśmy się niuansów jednodniowej gazy (nie chodzi nam tu o Strefę Gazy). Dopiero po chwili ten mix zapachowy przeobraził się w dojrzały aromat słodkich winogron. Wino świetnie komponowało się z ciastem i naszym zdaniem było to najlepsze zestawienie wieczoru. Trochę szkoda, że ciasto nazwane baklawą nie było nią. Nie użyto ciasta filo, a miodu było jak na lekarstwo... Nigdy wcześniej nie jedliśmy czegoś takiego (a jedliśmy baklawę w Gruzji, Turcji, Bułgarii i Egipcie). Mimo tego, wytrawniejsza wariacja na temat bahlawy mogła smakować i uznalismy ją za udaną.
Wina izraelskie z pewnością są przygotowywane pod kuchnię żydowską, ale podczas tego wieczoru kuchnia żydowska była kuchnią przygotowaną pod polskiego odbiorcę. Mięso było inaczej doprawione, hummus i babaganusz zbyt czosnkowe, a "baklawa" dużo mniej słodka niż w oryginale. Nie zmienia to faktu, że całość była smaczna, lecz niekoniecznie współgrała z winami. Przy małych roszadach mogłoby być dużo lepiej. Wino podane do falafela lepiej współgrałoby z jagnięciną, a kto wie czy Chardonnay nie tworzyłoby lepszej pary z falafelem...

Po sytej kolacji wysłuchaliśmy godzinnego koncertu zespołu Kajf. Dźwięczny głos wokalistki ukoił nasze niepokoje dotyczące połączeń winno-kulinarnych. Z tego spotkania zapamiętamy miłą atmosferę, dobre jedzenie i świetne wina.

W innych miastach również organizowano podobne degustacje... zerknijcie TUTAJ.

Tekst i zdjęcia: Maciej Sokołowski

 x 

Twój koszyk jest pusty