Kaczka w sosie kawowym & Ribera del Duero Crianza 2004

Reinkarnacja istnieje! To możemy powiedzieć o winie, którego użyliśmy do kulinarnego połączenia. Gdy otworzyliśmy butelkę, posądziliśmy je o wadę korkową. Cały nasz misterny plan legł w gruzach, ponieważ na dobór wina czekała specjalnie przygotowana potrawa. Zrobiliśmy sesję zdjęciową i spróbowaliśmy jedzenia. Już spisywaliśmy nasz plan na straty, zdjęcia miały powędrować do "archiwum X", a artykuł nie ujrzałby światła dziennego... Na szczęście nie wylaliśmy wina do zlewu. Po 7 godzinach (!) Iga zadzwoniła z informacją, że otworzyło się w niewiarygodny sposób. Powróciliśmy więc do stołu, podgrzaliśmy resztę potrawy i dokończyliśmy zestawianie wina z potrawą. Sukces!

Potrawą były pieczone nogi z kaczki w sosie kawowym w akompaniamencie gruszek i kuskusu. Kolejny raz zainspirowaliśmy się kuchnią portugalską, gdzie sos kawowy podaje się do wołowiny. Z wrodzonej ciekawości postanowiliśmy sprawdzić, czy delikatnie zmodyfikowany sos skomponuje się również z kaczą nogą. Upiekliśmy nogi delikatnie je soląc. Po upływie około 20 min wyciągnęliśmy je z piekarnika. Zlaliśmy nadmiar tłuszczu i przygotowaliśmy sos na bazie mocnej portugalskiej kawy Nicola oraz słodkiej śmietanki. Sos dosmaczyliśmy gałką muszkatołową, cynamonem i imbirem. Pod koniec dodaliśmy drobniutko posiekaną skórkę pomarańczową, odrobinę cukru i soku z pomarańczy. Gruszki ze skórką, ale bez gniazd nasiennych, podsmażyliśmy na odrobinie kaczego tłuszczu, dolewając czerwonego wina. Doprawiliśmy je też solą i majerankiem. Do tak wyraźnej smakowo potrawy, podaliśmy kuskus, który idealnie wpisał się w tą dość zaskakującą całość.

Wino, o którym była mowa na początku artykułu, to Zifar Ribera Del Duero Crianza 2004. Pochodzi z renomowanego regionu i z najlepszego rocznika tamże w ostatniej dekadzie. Leżakowało w beczkach z dębu francuskiego (60%) i amerykańskiego (40%) prez okres 12 miesięcy. Dziewięcioletnie wino potrzebowało dużo czasu żeby się napowietrzyć, ale przez te lata w zamkniętej butelce straciło już wiele ze swojej owocowości. Tanina, która zapewne też uległa złagodzeniu, przy niskim owocu, wydawała się potężna. Chwilę po odkorkowaniu butelki nie czuliśmy nic poza kurzem, drewnem i taniną. Gdy pooddychało, otworzył się subtelny śliwkowy owoc, nos wzbogacił o korzenność, a niuansy kakao zgrały się z kawowym sosem. Tanina w winie przełamała tłustą skórę kaczki. Ważne w tym połączeniu jest to, że owocowość, która mogła przeszkadzać - w tym winie była stłumiona.

Jeśli nie macie pod ręką dojrzałej Ribery del Duero, możecie spróbować win czerwonych o dość dobrej taninie i niezbyt wybujałej owocowości. Umiarkowana kwasowość także nie będzie przeszkadzać.

Pozdrawiamy
Iga & Maciej

 x 

Twój koszyk jest pusty