# Klub Kolacyjny nr 6 - Noc Kupały
Najdłuższy dzień i najkrótsza noc już za nami. Letnie przesilenie uczciliśmy klubem kolacyjnym na świeżym powietrzu. Mimo letniej pory, zastaliśmy wiosenną aurę. Całe szczęście, po godzinie 17 padać przestało i nawet pojawiło się słońce (jakby na zamówienie). Tym razem, jak przystało na Noc Kupały, skupiliśmy się na polskich potrawach z wpływami afrodyzjaków. W wielu potrawach znalazł się lubczyk, a na stole pojawiła się kalarepka. Afrodyzjakami są też wina, szczególnie musujące, jak również smaczne jedzenie - a tego oczywiście też nie brakowało.
Rozpoczęliśmy od aperitifu - świetnego Spagnol Prosecco Valdobbiadene Rive di Solighetto. Wysokiej klasy wino musujące, delikatnie wytrawne (Brut), z soczystą kwasowością i kruchą mineralnością, skomponowało się bezbłędnie z młodymi, chrupiącymi warzywami, a także dojrzałymi czereśniami. Kremową konsystencję wina podkreślił dip jogurtowy z dodatkiem czosnku i lubczyku.
Zwyczajem klubów kolacyjnych Wino Na Widelcu są eksperymenty kulinarne, ale także winiarskie. Celowo serwujemy dania, których próżno szukać w restauracjach, a wina selekcjonujemy tak, żeby były szczególne, z mało znanych odmian albo w ciekawych rocznikach. Eksperymentujemy także z kompozycjami winno-kulinarnymi, tak jak w przypadku pasztetu z dzika, podanego z sorbetem cebulowo-szczypiorkowym i powiązaniu go z białym winem - Graf Riesling Spatlese Trocken 2010. Dziczyzna podana na zimno w towarzystwie ziołowego szczypiorku i delikatnie słodkawego i kwaskowego sorbetu, idealnie odczytała strukturę Rieslinga, śladowy cukier resztkowy i ziołowe niuansy.
Po aperitifie i przekąsce przyszedł czas na zupę szczawiowo-szpinakową z jajkiem. Była kremowa dzięki śmietanie, przyjemnie kwasowa dzięki obecności szczawiu i delikatnie goryczkowa dzięki szpinakowi. Dodanie odrobiny cukru, zredukowało kwasowość i goryczkę, wprowadzając potrawie harmonię.
Podczas gdy jedliśmy zupę, na grillu aż się kotłowało od smakołyków. Szczególnie pachnący i chrupiący okazał się kurczak. Wcześniej przez 24h marynował się w oliwie, miodzie, musztardzie, soku z cytryny, czosnku i limonkach. Podaliśmy do niego wino półwytrawne z mało znanego szczepu Ortrugo, wytworzonego w północnych Włoszech w regionie Emilia-Romagna. Z odmiany Ortrugo często wytwarza się wina musujące, nasze było delikatnie frizzante. W aromacie dominowało bardzo dojrzałe, a nawet zbite jabłko. Gdybyśmy nie wiedzieli, że jest to wino, w degustacji w ciemno moglibyśmy pomyśleć, że to cydr - autentycznie jabłkowy i do tego perlisty. Wino z pewnością jest zaskakujące i znalazło zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Pewne jest jednak to, że w połączeniu z potrawą, wino zyskało. Słodko-kwaśno-musztardowa marynata, świetnie komponowała się z półwytrawnością wina i lekką kwasowością. Nie jest też tajemnicą, że musztarda świetnie łączy się z cydrem, a temu winu do niego niedaleko. Dodatkowo, chrupiąca skórka kurczaka oraz subtelna perlistość wina, uzupełniły pozytywne walory smakowe.
Kolejną potrawą z grilla była jagnięcina, podana z młodymi ziemniaczkami owiniętymi boczkiem (również z grilla). Zmieloną jagnięcinę doprawiliśmy solą, rozmarynem, majerankiem i pastą węgierską z papryki, więc była dobrze doprawiona i delikatnie pikantna. Potrawie towarzyszyło dojrzałe wino hiszpańskie Duque de Arras Bobal Reserva 2001 (D.o. Utiel-Requena). To 13-letnie wino ze szczepu Bobal, dzięki leżakowaniu 12 miesięcy w beczkach i 24 miesiące w butelkach, mogło dotrwać w zdrowiu do dnia dzisiejszego. Tak potężne i tak dojrzałe wina z tej odmiany są w Polsce rzadko dostępne, tym bardziej cieszymy się, że mogliśmy go spróbować. W aromacie dominowały dojrzałe, słodkie owoce i nuty powidłowe. Tanina i kwasowość zupełnie się zintegrowały, a wino stało się cudownym balsamem otulającym podniebienie. Wino bezbłędnie dopasowało się do charakteru potrawy. Było dobrze zbudowane, ale nie taniczne, dzięki czemu współgrało z jagnięciną. Właśnie brak wyraźnej taniny sprzyjał odbiorowi delikatnie pikantnej potrawy. Wysokiej klasy jagnięcinę zakupiliśmy w sklepie "Zdrowe Mięsa", który gorąco polecamy.
Deser to projekt "rodzinny" Igi. Podstawą potrawy były przygotowane przez jej syna wyśmienite bezy. Zostały one polane jogurtem naturalnym i udekorowane świeżymi malinami oraz płatkami migdałów. Deser wydawałoby się bardzo prosty, ale zrobić takie bezy nie każdy potrafi... Do deseru podaliśmy naturalnie słodkie wino chilijskie Las Lomas Muscat de Alejandria 2009. Jest to klon Muscata uprawiany już od czasów Starożytnego Egiptu i pierwszy szczep przywieziony do Chile przez konkwistadorów, a dokładniej przez mnichów, którzy potrzebowali wina do eucharystii. Wino jest słodkie, wytworzone z owoców owładniętych szlachetną pleśnią Botrytis Cinerea. W aromacie jest słodkie, głównie miodowe, ale w smaku dzięki żywej kwasowości i delikatnej goryczce przywołującej skórkę jabłka, wydaje się być półsłodkie. Poczucie słodyczy stało się jeszcze mniejsze, gdy wino połączyliśmy z deserem. Skomponowało się cudownie. Pyszny deser, chrupiąca beza, kremowy jogurt, świeże owoce oraz delikatnie słodkie, lekkie i rześkie wino... Mmmm... Cudowny akcent na koniec.
Pod koniec kolacji zastanawialiśmy się, czy dobry humor, dowcipne, dwuznaczne rozmowy to efekt wina, czy lubczyku w potrawach? A może wszystkiego po trochu? Cieszymy się, że spotkania klubowe Wino Na Widelcu to nie tylko jedzenie i dobór wina, ale przede wszystkim spotkania ludzi kochajacych dobre towarzystwo.
Szczególne podziękowania dla sponsorów wydarzenia: Museum Cafe & Wine, dzięki któremu mogliśmy degustować Prosecco, Rieslinga, Bobala i Muscata, a także Winnicy Gennari za wino z odmiany Ortrugo. Ogromne podziękowania również dla Gabrieli i Szymona, którzy jak zwykle z przyjemnością pomagają nam w organizacji naszych klubów kolacyjnych. Klub kolacyjny odbył się na terenie "Przywodnego Ośrodka Rataje" w Poznaniu.
Wszystkim klubowiczom życzymy udanych wakacji. Kolejny klub kolacyjny wstępnie planujemy na koniec września.
Pozdrawiamy
Iga & Maciej