Piękna porażka / jakie wino do policzków wołowych?

Dzisiejszy artykuł będzie o tym, jak nam się czasem nie udaje. Pewnie nie tylko nam. Każdy z Was próbując dobrać wino do potrawy czasem ponosi podobne porażki. Wydawałoby się, że jeśli potrawa jest dobrze przyrządzona, z najlepszych jakościowych produktów i na stole mamy bardzo smaczne wino, które w teorii powinno pasować - zanosi się na kolejny sukces. Bywa, że pewne detale mogą przeszkodzić w idealnym doborze.

Na talerzu policzki wołowe w sosie z suszonych kań, a w kieliszku Paolo Manzoni "Luvi" Langhe Rosso.

Policzki wołowe to część wołowiny do niedawna zapomniana, a teraz odkrywana na nowo. Są bardzo smaczną porcją, ale wymagającą dłuższego przygotowania, nawet w najprostszej formie. Mięso pokroiliśmy w spore kawałki i obsmażyliśmy na klarowanym maśle. Marchewkę pokrojoną w plasterki oraz piórka cebuli również podsmażyliśmy na maśle. Suszone kanie namoczyliśmy w gorącym bulionie.
Obsmażone mięso zalaliśmy bulionem i dusiliśmy prawie dwie godziny, dodając liść laurowy, ziele angielskie i ziarna pieprzu. Następnie dodaliśmy resztę składników czyli cebulę, marchewkę i namoczone kanie oraz jeszcze dwa ząbki czosnku. Doprawiliśmy gałązkami tymianku i tymianku cytrynowego. Całość dusiliśmy kolejne dwie godziny. Potrawę podaliśmy z młodymi smażonymi ziemniaczkami oraz sałatką z pomidorów, która kompletnie nie pasowała (Iga twierdzi, że to jej porażka kulinarna). Policzki były pyszne, kruche, a sos aromatyczny i esencjonalny.

Langhe Rosso w kieliszku Eisch Sensis Plus

Paolo Manzoni "Luvi" Lange Rosso 2012 to piemoncki blend oparty głównie na Nebbiolo i Dolcetto (prawdopodobnie jest tam też Barbera), częściowo starzony w beczkach z dębu francuskiego. Taniczny charakter Nebbiolo został złagodzony Dolcetto, dzięki czemu uzyskaliśmy aksamitne wino, dość aromatyczne, ale średniego ciała i ze sporą kwasowością.

Wydawałoby się, że potrawa powinna zgrać się z tym piemonckim winem i ostatecznie nie było źle. Było dobrze, ale nie tak jak sobie to wymarzyliśmy. Winy upatrujemy w dwóch szczegółach. Po pierwsze w wyższej kwasowości wina (5,8 g/l), która po nie zgrała się ze słodką marchewką i delikatnie słodkawym sosem, a w dodatku nie mogła "poszaleć" przy tłustości potrawy, ponieważ jej prawie zupełnie nie było (policzki zazwyczaj są poprzecinane tłustymi żyłkami, a tutaj ich nie było!). Po drugie, wino mogło mieć za mało ciała w kontekście mięsa. Nie wytrzymało jego dominacji.

Jeśli pierwsza koncepcja jest słuszna, wino będzie lepiej komponować się z gulaszem, w którym znajdziemy kawałki tłuszczyku - może być gulasz z dziczyzny, może być wołowy. Sprawdzi się także kaczka. Jeśli jednak koncepcja druga jest słuszna i chodzi o strukturę - można by podać to wino do steka z tuńczyka.

Z takich porażek wychodzimy wygrani - bogatsi o doświadczenia. Nie bójcie się łączyć, próbować i eksperymentować.

Polecamy też nasz artykuł o doborze wina do policzków końskich.

Życzymy smacznego,
Iga & Maciej

 x 

Twój koszyk jest pusty